DKF 8 zaprasza na film

DKF Ósemka zaprasza do kina na film „Paterson”, najlepszy od lat film Jima Jarmuscha, który zachwycił widzów ubiegłorocznego festiwalu w Cannes. Twórca „Broken Flowers” stworzył pełną humoru opowieść o tym, że życie jest poezją i każdy może odnaleźć szczęście na swój sposób.

 

 

Paterson (Adam Driver) jest kierowcą miejskiego autobusu. Niczego mu nie brakuje. Kocha swoją pełną szalonych pomysłów żonę (Golshifteh Farahani), która każdego dnia tworzy nowy plan na przyszłość. Mężczyzna ma czas na swoją pasję (pisanie wierszy), spacery z psem i spotkania z grupą zaprzyjaźnionych ekscentryków. Jest wśród nich przeżywający zawód miłosny kompan od kufla, wyzwolona singielka przesiadująca wieczorami w barze, czy wiecznie narzekający kolega z pracy, który zazdrości Patersonowi pogody ducha. Jednak na skutek zabawnego zbiegu okoliczności stoicki spokój tytułowego bohatera zostaje poddany próbie.

Film Jima Jarmuscha opowiada o prozie dnia codziennego, a właściwie o poezji zrodzonej z prozy codzienności. To bardzo optymistyczna opowieść ukazująca proste piękno najzwyklejszych codziennych czynności, umiejętność cieszenia się nawet z najdrobniejszych rzeczy, radość z odnajdywania szczęścia, melancholię i spokój powolnego, leniwego i bezpiecznego życia oraz miłość do poezji i do życia.

 

W czwartek, 2 lutego 2017 roku, o godz. 19:00 zapraszamy do Multikina na filmową odtrutkę od życia w ciągłym pośpiechu i niedoczasie.

 

 

MEDIA O FILMIE:

Tadeusz Sobolewski, Gazeta Wyborcza:

Jeden z tych filmów, które wychodzą za tobą z kina.

 

Barbara Hollender, Rzeczypospolita:

Od czasu „Broken Flowers” to najpełniejsze studium współczesności, jakie Jim Jarmusch nam zafundował. (…) Pokazał rutynę dnia codziennego i nudnawego, nieatrakcyjnego bohatera, a stworzył film wciągający i pełen wdzięku. Przypomniał, że życie składa się z krótkich chwil.

 

Anna Tatarska, Onet.pl:

Ten skromny i intymny film to kwintesencja kina Jima Jarmuscha.

 

Anna Tatarska, cojestgrane24.wyborcza.pl:

„Paterson” to Jima Jarmuscha traktat filozoficzny o codzienności. (…) Z magmy zwyczajności i nicniedziania Jarmusch – podobnie jak poeta Ron Padgett, który napisał wszystkie wykorzystane w filmie wiersze - wyłuskuje przenikliwy obraz międzyludzkiej bliskości. Delikatnie splatając wątki tka opowieść o naturze miłosnej komunikacji, poszukiwaniu we własnym emocjonalnym stłumieniu wyraźnego, artystycznego głosu.

 

Łukasz Adamski, wpolityce.pl:

Po latach zadyszki Jim Jarmusch wraca do korzeni. „Paterson” to kwintesencja wszystkiego, co kochamy w kinie twórcy „Nieustających wakacji”. Kontemplacja „nudnej” codzienności, subtelny, błyskotliwy humor i apologia przeciętniaków, o których kino zapomina albo pokazuje w krzywym zwierciadle. Jarmusch ich uszlachetnia.

 

Marta Bałaga, Stopklatka.pl:

Najnowszy film Jarmuscha ma w sobie tyle niewymuszonej czułości, że oglądając go, można złapać się na mimowolnym uśmiechu. Idealne dla: miłośników wierszy, które się nie rymują i buldogów angielskich. Oraz „Dymu” Paula Austera i Wayne’a Wanga.

 

Michał Kaczoń, Wprost.pl:

 „Paterson” urzeka, mami, intryguje i wciąga do swojego świata. Reżyser, snując swoją opowieść, potrafi pokazać piękno najzwyklejszych codziennych czynności. Tak naprawdę jednak urok „Patersona” wynika z połączenia wszystkich tych elementów, a wypunktowanie ich na papierze nie oddaje w pełni magii, którą film za sobą niesie. Tak jak trudno określić dokładnie emocjonalny urok poezji, tak trudno określić ten urok w „Patersonie”. To po prostu trzeba zobaczyć i poczuć samemu.

 

Alicja Sterna, Onet.pl:

Widz wychodzi z filmu Jarmuscha z poczuciem ważności swojego własnego życia i życia w ogóle, a to w kinie zdarza się obecnie bardzo rzadko. 

 

Michał Walkiewicz, Filmweb.pl:

Jarmusch oraz prowadzony z wyczuciem, powściągliwy Driver zamieniają kolejne sceny w eleganckie miniatury z własną dramaturgią i dyskretnym humorem.

 

Katarzyna Koczułap, naekranie.pl:

Jarmusch czasowo nie mógł trafić lepiej ze swoimi filmem. W dzisiejszym świecie nastawionym na konsumpcjonizm, szybką karierę, materializm i ekshibicjonizm, codzienność bywa lekceważona, a rutyna pogardzana. Tymczasem kolejne kadry Patersona delikatnie płyną przed oczami, mówiąc – nie musisz zdobyć trzech górskich szczytów, odkryć lekarstwa na raka i polecieć w kosmos, żeby życie było spełnione, by było szczęśliwe. Celebruj okruchy codzienności, (…) zjedz okropną tartę i powiedz żonie, że ci smakowała; wysłuchaj kumpla w barze; zachłyśnij się miłością, pozwól sobie na smutek.

 

Łukasz Knap, film.wp.pl:

Urzeka cudowna lekkość tej opowieści. Ma się wrażenie, że powstała bez wysiłku, jakby reżyser wstał i go nakręcił ot, tak, bo chciał.

 

Marcin Andrys, paradoks.net.pl:

„Paterson” to dzieło nie tylko skłaniające do refleksji, pochylenia się nad naszą codziennością, w której zamęcie ulatują nam sprzed oczu rzeczy esencjonalne. Pędzenie do przodu nie zawsze jest jedyną drogą, czasem warto się zatrzymać i w skupieniu porozmyślać. Zafundować sobie detoks od życia w ciągłym pośpiechu i niedoczasie, które nie prowadzi do niczego dobrego.

 

Dodatkowe informacje